wtorek, 16 grudnia 2014

Prolog

Jak co dzień nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Wstaję rano, poranna toaleta, szkoła, dom.
W szkole rozmowy, lekcje, oceny. W domu praca domowa, rozmowa, do łóżka.
- Alysse, coś ty się tak zamyśliła? - z zadumy wyrwała mnie moja przyjaciółka Tina.
- Nie mam pojęcia, w moim życiu nic ciekawego się nie dzieje. Monotonne prace i szkoła. - powiedziałam znudzona. - Chciałabym to jakoś urozmaicić.
- A co powiesz na wyjście do klubu? - spytała. - Dzisiaj piątek, chyba nie masz zamiaru siedzieć w domu cały weekend? - dodała z uśmiechem
- Wiesz co, dobry pomysł, przynajmniej się rozerwiemy. A ty znowu wyrwiesz jakieś ciacho.
Tina zaśmiała się krótko w momencie gdy zadzwonił dzwonek.
- Przyjadę po ciebie o 18:00, potem pojedziemy do tego nowego klubu w centrum Londynu. - nie dała mi nawet odpowiedzieć, bo pobiegła do swojej klasy.

Po powrocie ze szkoły zjadłam obiad i skierowałam się do mojego pokoju. Otworzyłam szafę i długo dumałam w co się ubrać, aż zdecydowałam się na nową sukienkę.
- Trzeba ją przetestować. - pomyślałam z uśmiechem i poszłam zrobić make-up. Piętnaście minut przed czasem byłam już gotowa. Po chwili w domu rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Szybko zeszłam na dół i otworzyłam je. Przywitałam się z Tiną.
- No, dziewczyno! Na pewno wyrwiesz jakiegoś przystojniaka. - zaśmiałam się i zabrałam torebkę ze stołu. - To co, idziemy?
- Jasne, w końcu po coś tu jestem nie? - to mówiąc wyciągnęła mnie z domu. Zdążyłam jedynie krzyknąć "Wychodzę!" zanim już jechałyśmy do centrum Londynu. Po kilkunastu minutach byłyśmy przed budynkiem.
- Naprawdę ładny ten klub. - rzekła moja przyjaciółka i weszłyśmy do środka. Na razie nie było tam zbyt wielu ludzi, lecz byłyśmy świadome że z czasem to się szybko zmieni. I nie myliłyśmy się. O 19:00 klub był już pełny, a my siedziałyśmy przy barze popijając drinki. Tina jak zwykle rozglądała się w poszukiwaniu chłopaka z kim mogłaby potańczyć.
- Czy w Londynie nie ma żadnego mężczyzny godnego mojej uwagi? - jęczała, a ja jedynie uśmiechnęłam się na jej słowa.
- Wiesz, zależy jakby na to pa... - nie zdążyłam dokończyć zdania, bo dziewczyna wskazała palcem na wejście, w których pojawili się... oni. Moje źrenice powiększyły się gdy zauważyłam jak kierują się w naszą stronę z szerokimi uśmiechami.



~Jeśli przeczytałeś/-aś pozostaw po sobie komentarz!~

2 komentarze: