piątek, 1 kwietnia 2016

JVLIETTV

CZEŚĆ KOCHANI!!!

Założyłam blog o modzie, urodzie... taki ogólnie lifestyle'owy :)
Zapraszam na http://jvliettv.blogspot.com/ !
Liczę na dużą aktywność :)

Druga sprawa - niedługo mam ważne egzaminy i rozdział najprawdopodobniej pojawi się po nich. Postaram się, żeby był dłuższy. A, i będę wdzięczna za podpowiedź co robić dalej z blogiem - chodzi o wcześniejszy post dotyczący czasu, w jakim "Promises" ma być pisany. Dziękuję za każda odpowiedź i jeszcze raz zapraszam na "Jvliettv" :)

Rainbow Hazz (stara nazwa, nowa Jvliettv) xx

poniedziałek, 25 stycznia 2016

WAŻNE PYTANIE DO WAS!

Hej moi kochani! :)
Przychodzę do was dzisiaj z ważnym pytaniem.
Co sądzicie o zmianie pisania jeśli chodzi o czas?
Od początku bloga pisałam w czasie teraźniejszym, jednak z biegiem czasu stało się to dla mnie dość niekomfortowe. Czy uważacie, że jeśli pisałabym w czasie przeszłym byłoby gorzej?

Podaję przykład:
(teraźniejszy): - Jesteś... - szepczę patrząc na niego z dołu.
Chłopak siedzi oparty o ramę łóżka. Wydaje się, jakbym wyrwała go z rozmyślań.
- Jestem Alysse. Jestem - chłopak uśmiecha się słabo. Widać napięcie na jego twarzy.


(przeszły):  - Jesteś... - szepnęłam patrząc na niego z dołu.
Chłopak siedział oparty o ramę łóżka. Wydawało mi się, jakbym wyrwała go z rozmyślań.
- Jestem Alysse. Jestem - chłopak uśmiechnął się słabo. Widać było napięcie na jego twarzy.


Co uważacie? Piszcie w komentarzach!
To dla mnie bardzo ważne! Od tego zależy, czy pojawi się kolejny wpis!

Wasza Rainbow Hazz <3

środa, 20 stycznia 2016

Rozdział 29 - "Decyzja"

HARRY'S  POV

Nie mogę znieść myśli, które od tygodni kotłują mi się w głowie. Pieprzone pijaki. Jak mogli napaść na moją kochaną Alysse do kurwy nędzy?!
Biedna praktycznie co noc budzi się z krzykiem. Serce mi się kraje widząc to. Nie wytrzymam tego dłużej. Ona nie będzie cierpieć. Na pewno nie w mojej obecności. Kurwa.
Sumienie nie daje mi spokoju. Te wszystkie "wrócę niedługo, muszę załatwić ważną sprawę" albo "mamy próbę" to kłamstwa. No, może bardziej to drugie, gdyż faktycznie muszę załatwić coś ważnego. Coś cholernie ważnego.
Szukam tych gości.
Znajdę ich choćbym miał przejechać cały kraj. Nie pozwolę, by sny Alysse były dla niej męczarnią za darmo. Trzeba im przecież podziękować, prawda?
Prawda.
Będę sobie tak wmawiać. Wiem, że mojej księżniczce by się to nie spodobało, ale co ja mogę? To nie ja. To moje ręce ukręcą im karki.



Jedyne czego pragnę to szczęścia Alysse. Żeby wreszcie spała spokojnie. Muszę sprawić, by wreszcie naprawdę była radosna. A znalezienie tych kutasów to tylko kwestia czasu...


ALYSSE'S POV

Otwieram powoli oczy. Ostatnie co pamiętam, to uspokajające słowa Harry'ego po moim koszmarze.
To było okropne. Tak strasznie się bałam... Czułam, jakby to się działo naprawdę. Nawet wtedy, gdy mnie bito po twarzy.
W momencie, gdy moja ręka unosi się, by dotknąć policzka, loczek unosi głowę. Dopiero teraz zauważyłam, że jest tu ze mną. Czyli nigdzie nie poszedł?
Zdając sobie z tego sprawę od razu poprawia mi się humor.
- Jesteś... - szepczę patrząc na niego z dołu.
Chłopak siedzi oparty o ramę łóżka. Wydaje się, jakbym wyrwała go z rozmyślań.
- Jestem Alysse. Jestem - chłopak uśmiecha się słabo. Widać napięcie na jego twarzy.
- Wszystko w porządku? - pytam z zastanowieniem.
- Co? - mruczy. - A, tak. Jasne. Powiedz lepiej jak ty się czujesz - mówi. Tym razem bez cienia uśmiechu.
- Dobrze. Póki jesteś przy mnie jest dobrze - odpowiadam zgodnie z prawdą.
Harry uśmiecha się.
- Alysse, ja mówię poważnie. Te sny nie są dla ciebie dobre. Ty się tu zamęczysz - mówi z niechęcią.
Unoszę się na łokciach, po czym opieram się głową o jego nagi tors.
- Spokojnie. Nie wiem, dlaczego te wszystkie koszmary tak mnie nawiedzają, ale zrobię wszystko, by się ich pozbyć. Jednak potrzebuję do tego twojej pomocy. Twojego wsparcia - mówię cicho. Dawno nie byłam tak poważna.
Nagle przypominam sobie pewną sprawę.
- H-Harry... - mówię cicho.
Ten słysząc, że coś jest nie tak natychmiast przytula mnie mocniej do siebie.
- Co się dzieje księżniczko? O co chodzi? - pyta gorączkowo.
- Mieliśmy zabrać moje ubrania z domu moich ro-... - przerywam. - Moich opiekunów - poprawiam się szybko.
Chłopak uśmiecha się.
- Rozumiem. Możemy jechać kiedy indziej. Nie trzeba tego robić te-
- Teraz - przerywam mu. - Chcę to mieć już za sobą. Zabiorę rzeczy, po czym spojrzę im ostatni raz w oczy i więcej mnie nie zobaczą - postanawiam. W moim głosie słychać taką pewność siebie i determinację, że aż sama się dziwię.
Harry uśmiecha się.
- Dobrze Alysse. Dobrze - mówi i całuje mnie w czoło.

Godzinę później siedzimy już w aucie i jedziemy do domu z mojego dzieciństwa.




Witajcie kochani!
Oto kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że wam się podoba :)
Dziękuję wam za ponad 3k wyświetleń na blogu! Jesteście niezastąpieni! Teraz lecimy drugie tyle haha :D
Niedługo będzie się działo! Wyczekujcie!
2 komentarze = next

niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 28 - "Koszmar"

Stoję sama w całkiem białym pokoju. Bez okien. Rozglądam się dookoła, wszędzie nieskazitelna biel. Zaczyna mnie przytłaczać. W samym rogu widzę drzwi. Biegnę do nich jak najszybciej, po czym sięgam do klamki. Zamknięte. Kulę się i opieram się o ścianę, po czym zjeżdżam na dół. Na cholerną, nieskazitelnie białą podłogę.
Czuję, jakby minęły wieki, gdy patrząc się tępo na ścianę słyszę kroki. Wzdrygam się, gdy klucz przekręca się w zamku. Unoszę delikatnie głowę, a widząc dwóch bandytów, którzy ostatnio prawie mnie zgwałcili zaczynam się gwałtownie odsuwać. Oboje uśmiechają się złowieszczo, a jeden z nich podchodzi do mnie. Łapie za włosy i unosi do góry.
- Boli... - szepczę, bo jedynie na to pozwala mi w tej chwili głos.
Nagle czuję, jak dostaję solidny policzek i głowa mimowolnie odchyla mi się do tyłu.
Kiedy on zdążył unieść rękę?
- Czy ktoś pozwolił ci się odzywać suko?! - wrzeszczy mi w twarz, podczas gdy drugi napastnik śmieje się ze mnie.
Po moich policzkach lecą łzy. Gorące łzy. Boję się choćby drgnąć, by znowu nie dostać. Czuję, jak policzek i cała głowa mi pulsuje.
- No, to teraz się zabawimy. Może wreszcie nam się uda - wychrypiał mężczyzna. - A potem zajmiemy się twoim kochasiem - dodał. Było widać, że to on dowodzi, bo drugi napastnik jedynie uśmiechał się złowieszczo. Chyba się zawiesił, gdyż ciągle pozostawał w jednej, groźniej pozie.
Zaczęłam się szarpać słysząc, że Harry jest w niebezpieczeństwie, jednak silna ręka mężczyzny w jednej chwili skutecznie złapała mnie za gardło. Nie mogąc złapać powietrza zaczęłam panikować.
- Będziesz grzeczna do kurwy nędzy czy mam cię od razu zabić?! - wrzasnął plując mi przy tym w twarz.
Starałam się kiwnąć głową na znak, że się uspokoję. Chciałam jeszcze trochę pożyć...
Nagle mężczyzna upuścił mnie na podłogę. Ledwo co udało mi się podeprzeć się rękami. Głowa zwisała mi między nimi, łapałam łąpczywie powietrze.
- No. To teraz trochę dla nas. Rozbieraj się - rozkazał.
Sparaliżował mnie strach i nawet nie drgnęłam. Drugi napastnik chyba zauważył co się dzieje, bo podszedł do mnie i kopnął mnie w brzuch.
- Jesteś głucha?! Rozbieraj się suko! - wrzasnął.
W momencie, gdy udało mi się wstać samodzielnie na cztery nogi straszne odgłosy zaczęły echem przelatywać przez pokój. Z chwili na chwilę coraz głośniej. Był to śmiech. Jednak nie przyjacielski i miły, tylko złowrogi. Zimny dreszcz przeszedł mi po plecach. Śmiech zaczął robić się coraz głośniejszy, gdy zdjęłam bluzkę.
- No, szybciej! - krzyknął na mnie przywódca.
Gdy chwyciłam za zapięcie stanika ze ściany na przeciwko mnie z okropnym wrzaskiem wyleciały duchy. Moich opiekunów, którzy wzięli mnie z domu dziecka. Zatrzymały się obok mężczyzn z wrednym uśmiechem. W pewnym momencie wszyscy zaczęli ponownie się śmiać. Przeraźliwie śmiać.
Złapałam się na uszy i klęknęłam.




- Dość! Dość! - krzyczałam kuląc się na podłodze. Pokój zaczął wirować i zamazywać.



~*~

- Dość! - krzyknęłam siadając na łóżku zalana potem. Na twarzy miałam mokre plamy od łez.
- Księżniczko już... już cichutko... ciiii... - usłyszałam głos Harry'ego, a po chwili jak jego silne ramiona przyciągają mnie do jego ciepłego torsu. - Wszystko będzie dobrze... - wyszeptał czule do mojego ucha. - To był tylko zły sen... jestem przy tobie...
Chłopak wziął moją twarz w dłonie i zaczął delikatnie pocierać. Moje oczy błyszczały w przerażeniu. Żyłam jeszcze tym koszmarem.



Po chwili wszystko zniknęło.
Gdy spojrzałam w jego oczy dostrzegłam troskę. I miłość. Mnóstwo miłości.
- Nie powinienem był cię wtedy zostawiać... - szepnął. Widać było ból na jego twarzy. - Przepraszam cię Alysse... - dodał i przytulił się do mnie.
- To nie twoja wina. Kocham cię Harry - odparłam równie cicho co on i zamknęłam oczy.
Leżeliśmy jeszcze przez jakiś czas w czułym uścisku. Ja potrzebowałam go, a on mnie.
Był mi potrzebny jak tlen. 



2 kom=next
~Zostaw komentarz! To będzie dla mnie motywacja do dalszego pisania! Dziękuję!~