Rivany uśmiechnęła się do mnie, w tym czasie spoglądając na zegar wiszący na ścianie za nami. Z jej twarzy zniknął uśmiech.
- Co?! 15:30 a wy jeszcze nie gotowi?! Alysse, kosmetyczka, Harry, idziesz z nią! - krzyknęła ciągnąc nas do zupełnie innego pomieszczenia.
Nie wiedziałam, że to aż tyle krzyku, ale najwidoczniej zupełnie się na tym nie znam.
- Elly! Trzeba ich przygotować, masz godzinę - powiedziała rudowłosa w kierunku równie ślicznej co ona blondynki.
Dziewczyna jedynie kiwnęła głową na "tak" i pociągnęła mnie na jeden z foteli przed długim lustrem. Mniej więcej dwie minuty później do pokoju weszła inna dziewczyna, również blondynka, wyglądająca na młodszą od rzekomej Elly.
- Sophie, zajmij się Harry'm, wiesz co robić - powiedziała dziewczyna i z powrotem spojrzała na mnie.
- Jaką masz sukienkę? - spytała stając przede mną.
Po raz drugi tego popołudnia musiałam opisywać jej wygląd, widocznie było to konieczne.
Następnym razem - o ile taki będzie - przyniosę mój strój na wieczór i oszczędzę sobie tej paplaniny.
- Teraz się nie ruszaj, wszystkim się zajmę - oznajmiła Elly i zaczęła od podkładu.
***
- Voila! - powiedziała dziewczyna z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i prawie siebie nie poznałam. Wyglądałam.. pięknie.
Nawet nie miałam pojęcia, że można na mnie uzyskać taki efekt.
Nie mam już żadnych wątpliwości do tego, by powiedzieć otwarcie, że Elly to prawdziwa profesjonalistka.
- Wyglądam... niesamowicie! - w tamtej chwili nie obchodziło mnie, czy jestem skromna czy nie.
Harry'emu na pewno się spodoba.
Chłopak jakby czytając w moich myślach stanął za mną i łapiąc mnie w talii przekręcił w swoją stronę. Na jego twarzy rozkwitł uśmiech, którego tak bardzo kochałam.
- No już, już, gołąbeczki! Za pół godziny macie być na miejscu, a nawet nie jesteście ubrani! - głos Rivany wyrwał nas z transu.
- Kurwa, ma rację - Harry zwrócił się do mnie. Już po kilku sekundach kierowaliśmy się w stronę podjazdu. - Odwiozę cię do domu, szybko się przebierzesz i pojedziemy.
Skinęłam głową, tak musieliśmy zrobić. Przecież nie pojadę na galę umalowana jak gwiazda filmowa ubrana w zwyczajny T-shirt.
Po niecałych pięciu minutach byliśmy pod domem loczka. Wyszliśmy z samochodu i szybko skierowaliśmy się w stronę drzwi wejściowych do jego domu.
Kiedy znaleźliśmy się w środku już miałam biec na górę, lecz zatrzymał mnie głos Harry'ego.
- Kiedy się ubierzesz zaczekaj przed drzwiami.
Dobra...? Jeśli chce to w porządku.
Kiwnęłam głową na "tak" i weszłam schodami na piętro, po czym skierowałam się do "mojego" pokoju. Otworzyłam dużą szafę i wyjęłam z niej sukienkę.
Wyglądała jeszcze lepiej niż wtedy, gdy chłopak mi ją podarował.
Założyłam ją na siebie, a brudne rzeczy włożyłam do kosza na pranie. Znalazłam w mojej torbie parę wysokich, czarnych szpilek, które zdążyłam zabrać z domu zanim Harry zauważył.
Kochałam te buty i wiedziałam, że mi się przydadzą.
buty Alysse
Byłam w nich tylko raz w klubie, potem jakoś przestałam chodzić na różne imprezy i nie miałam okazji, by ponownie ich założyć. A są mega wygodne!
Poprawiłam sukienkę i włosy przed lustrem w łazience, po czym zeszłam powoli po schodach w dół.
Na zegarze widniała godzina 16:45, mieliśmy tylko 15 minut do gali, a Harry'ego nigdzie nie było widać. Nagle otworzyły się drzwi wejściowe, jak okazało się był to mężczyzna w garniturze, wyglądający na około 45 lat.
Wyszłam niepewnie na podjazd, a moim oczom ukazała się czarna limuzyna, na co praktycznie zaczęłam zbierać szczękę z ziemi.
- Pan już czeka w środku - mężczyzna wskazał na samochód zamykając drzwi na klucz.
Podeszliśmy do niego i otworzył przede mną drzwi. To co zobaczyłam wywołało na mojej twarzy uśmiech.
Mój Harry siedział wygodnie na siedzeniu. W garniturze.
O mój boże...
Moi kochani!
Mamy rozdział 21!
Mam nadzieję, że jest dobry i przepraszam, że musieliście na niego tyle czekać.
~Jeśli przeczytałeś/-aś pozostaw komentarz! Ciebie to nic nie kosztuje!~