poniedziałek, 25 stycznia 2016

WAŻNE PYTANIE DO WAS!

Hej moi kochani! :)
Przychodzę do was dzisiaj z ważnym pytaniem.
Co sądzicie o zmianie pisania jeśli chodzi o czas?
Od początku bloga pisałam w czasie teraźniejszym, jednak z biegiem czasu stało się to dla mnie dość niekomfortowe. Czy uważacie, że jeśli pisałabym w czasie przeszłym byłoby gorzej?

Podaję przykład:
(teraźniejszy): - Jesteś... - szepczę patrząc na niego z dołu.
Chłopak siedzi oparty o ramę łóżka. Wydaje się, jakbym wyrwała go z rozmyślań.
- Jestem Alysse. Jestem - chłopak uśmiecha się słabo. Widać napięcie na jego twarzy.


(przeszły):  - Jesteś... - szepnęłam patrząc na niego z dołu.
Chłopak siedział oparty o ramę łóżka. Wydawało mi się, jakbym wyrwała go z rozmyślań.
- Jestem Alysse. Jestem - chłopak uśmiechnął się słabo. Widać było napięcie na jego twarzy.


Co uważacie? Piszcie w komentarzach!
To dla mnie bardzo ważne! Od tego zależy, czy pojawi się kolejny wpis!

Wasza Rainbow Hazz <3

środa, 20 stycznia 2016

Rozdział 29 - "Decyzja"

HARRY'S  POV

Nie mogę znieść myśli, które od tygodni kotłują mi się w głowie. Pieprzone pijaki. Jak mogli napaść na moją kochaną Alysse do kurwy nędzy?!
Biedna praktycznie co noc budzi się z krzykiem. Serce mi się kraje widząc to. Nie wytrzymam tego dłużej. Ona nie będzie cierpieć. Na pewno nie w mojej obecności. Kurwa.
Sumienie nie daje mi spokoju. Te wszystkie "wrócę niedługo, muszę załatwić ważną sprawę" albo "mamy próbę" to kłamstwa. No, może bardziej to drugie, gdyż faktycznie muszę załatwić coś ważnego. Coś cholernie ważnego.
Szukam tych gości.
Znajdę ich choćbym miał przejechać cały kraj. Nie pozwolę, by sny Alysse były dla niej męczarnią za darmo. Trzeba im przecież podziękować, prawda?
Prawda.
Będę sobie tak wmawiać. Wiem, że mojej księżniczce by się to nie spodobało, ale co ja mogę? To nie ja. To moje ręce ukręcą im karki.



Jedyne czego pragnę to szczęścia Alysse. Żeby wreszcie spała spokojnie. Muszę sprawić, by wreszcie naprawdę była radosna. A znalezienie tych kutasów to tylko kwestia czasu...


ALYSSE'S POV

Otwieram powoli oczy. Ostatnie co pamiętam, to uspokajające słowa Harry'ego po moim koszmarze.
To było okropne. Tak strasznie się bałam... Czułam, jakby to się działo naprawdę. Nawet wtedy, gdy mnie bito po twarzy.
W momencie, gdy moja ręka unosi się, by dotknąć policzka, loczek unosi głowę. Dopiero teraz zauważyłam, że jest tu ze mną. Czyli nigdzie nie poszedł?
Zdając sobie z tego sprawę od razu poprawia mi się humor.
- Jesteś... - szepczę patrząc na niego z dołu.
Chłopak siedzi oparty o ramę łóżka. Wydaje się, jakbym wyrwała go z rozmyślań.
- Jestem Alysse. Jestem - chłopak uśmiecha się słabo. Widać napięcie na jego twarzy.
- Wszystko w porządku? - pytam z zastanowieniem.
- Co? - mruczy. - A, tak. Jasne. Powiedz lepiej jak ty się czujesz - mówi. Tym razem bez cienia uśmiechu.
- Dobrze. Póki jesteś przy mnie jest dobrze - odpowiadam zgodnie z prawdą.
Harry uśmiecha się.
- Alysse, ja mówię poważnie. Te sny nie są dla ciebie dobre. Ty się tu zamęczysz - mówi z niechęcią.
Unoszę się na łokciach, po czym opieram się głową o jego nagi tors.
- Spokojnie. Nie wiem, dlaczego te wszystkie koszmary tak mnie nawiedzają, ale zrobię wszystko, by się ich pozbyć. Jednak potrzebuję do tego twojej pomocy. Twojego wsparcia - mówię cicho. Dawno nie byłam tak poważna.
Nagle przypominam sobie pewną sprawę.
- H-Harry... - mówię cicho.
Ten słysząc, że coś jest nie tak natychmiast przytula mnie mocniej do siebie.
- Co się dzieje księżniczko? O co chodzi? - pyta gorączkowo.
- Mieliśmy zabrać moje ubrania z domu moich ro-... - przerywam. - Moich opiekunów - poprawiam się szybko.
Chłopak uśmiecha się.
- Rozumiem. Możemy jechać kiedy indziej. Nie trzeba tego robić te-
- Teraz - przerywam mu. - Chcę to mieć już za sobą. Zabiorę rzeczy, po czym spojrzę im ostatni raz w oczy i więcej mnie nie zobaczą - postanawiam. W moim głosie słychać taką pewność siebie i determinację, że aż sama się dziwię.
Harry uśmiecha się.
- Dobrze Alysse. Dobrze - mówi i całuje mnie w czoło.

Godzinę później siedzimy już w aucie i jedziemy do domu z mojego dzieciństwa.




Witajcie kochani!
Oto kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że wam się podoba :)
Dziękuję wam za ponad 3k wyświetleń na blogu! Jesteście niezastąpieni! Teraz lecimy drugie tyle haha :D
Niedługo będzie się działo! Wyczekujcie!
2 komentarze = next

niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 28 - "Koszmar"

Stoję sama w całkiem białym pokoju. Bez okien. Rozglądam się dookoła, wszędzie nieskazitelna biel. Zaczyna mnie przytłaczać. W samym rogu widzę drzwi. Biegnę do nich jak najszybciej, po czym sięgam do klamki. Zamknięte. Kulę się i opieram się o ścianę, po czym zjeżdżam na dół. Na cholerną, nieskazitelnie białą podłogę.
Czuję, jakby minęły wieki, gdy patrząc się tępo na ścianę słyszę kroki. Wzdrygam się, gdy klucz przekręca się w zamku. Unoszę delikatnie głowę, a widząc dwóch bandytów, którzy ostatnio prawie mnie zgwałcili zaczynam się gwałtownie odsuwać. Oboje uśmiechają się złowieszczo, a jeden z nich podchodzi do mnie. Łapie za włosy i unosi do góry.
- Boli... - szepczę, bo jedynie na to pozwala mi w tej chwili głos.
Nagle czuję, jak dostaję solidny policzek i głowa mimowolnie odchyla mi się do tyłu.
Kiedy on zdążył unieść rękę?
- Czy ktoś pozwolił ci się odzywać suko?! - wrzeszczy mi w twarz, podczas gdy drugi napastnik śmieje się ze mnie.
Po moich policzkach lecą łzy. Gorące łzy. Boję się choćby drgnąć, by znowu nie dostać. Czuję, jak policzek i cała głowa mi pulsuje.
- No, to teraz się zabawimy. Może wreszcie nam się uda - wychrypiał mężczyzna. - A potem zajmiemy się twoim kochasiem - dodał. Było widać, że to on dowodzi, bo drugi napastnik jedynie uśmiechał się złowieszczo. Chyba się zawiesił, gdyż ciągle pozostawał w jednej, groźniej pozie.
Zaczęłam się szarpać słysząc, że Harry jest w niebezpieczeństwie, jednak silna ręka mężczyzny w jednej chwili skutecznie złapała mnie za gardło. Nie mogąc złapać powietrza zaczęłam panikować.
- Będziesz grzeczna do kurwy nędzy czy mam cię od razu zabić?! - wrzasnął plując mi przy tym w twarz.
Starałam się kiwnąć głową na znak, że się uspokoję. Chciałam jeszcze trochę pożyć...
Nagle mężczyzna upuścił mnie na podłogę. Ledwo co udało mi się podeprzeć się rękami. Głowa zwisała mi między nimi, łapałam łąpczywie powietrze.
- No. To teraz trochę dla nas. Rozbieraj się - rozkazał.
Sparaliżował mnie strach i nawet nie drgnęłam. Drugi napastnik chyba zauważył co się dzieje, bo podszedł do mnie i kopnął mnie w brzuch.
- Jesteś głucha?! Rozbieraj się suko! - wrzasnął.
W momencie, gdy udało mi się wstać samodzielnie na cztery nogi straszne odgłosy zaczęły echem przelatywać przez pokój. Z chwili na chwilę coraz głośniej. Był to śmiech. Jednak nie przyjacielski i miły, tylko złowrogi. Zimny dreszcz przeszedł mi po plecach. Śmiech zaczął robić się coraz głośniejszy, gdy zdjęłam bluzkę.
- No, szybciej! - krzyknął na mnie przywódca.
Gdy chwyciłam za zapięcie stanika ze ściany na przeciwko mnie z okropnym wrzaskiem wyleciały duchy. Moich opiekunów, którzy wzięli mnie z domu dziecka. Zatrzymały się obok mężczyzn z wrednym uśmiechem. W pewnym momencie wszyscy zaczęli ponownie się śmiać. Przeraźliwie śmiać.
Złapałam się na uszy i klęknęłam.




- Dość! Dość! - krzyczałam kuląc się na podłodze. Pokój zaczął wirować i zamazywać.



~*~

- Dość! - krzyknęłam siadając na łóżku zalana potem. Na twarzy miałam mokre plamy od łez.
- Księżniczko już... już cichutko... ciiii... - usłyszałam głos Harry'ego, a po chwili jak jego silne ramiona przyciągają mnie do jego ciepłego torsu. - Wszystko będzie dobrze... - wyszeptał czule do mojego ucha. - To był tylko zły sen... jestem przy tobie...
Chłopak wziął moją twarz w dłonie i zaczął delikatnie pocierać. Moje oczy błyszczały w przerażeniu. Żyłam jeszcze tym koszmarem.



Po chwili wszystko zniknęło.
Gdy spojrzałam w jego oczy dostrzegłam troskę. I miłość. Mnóstwo miłości.
- Nie powinienem był cię wtedy zostawiać... - szepnął. Widać było ból na jego twarzy. - Przepraszam cię Alysse... - dodał i przytulił się do mnie.
- To nie twoja wina. Kocham cię Harry - odparłam równie cicho co on i zamknęłam oczy.
Leżeliśmy jeszcze przez jakiś czas w czułym uścisku. Ja potrzebowałam go, a on mnie.
Był mi potrzebny jak tlen. 



2 kom=next
~Zostaw komentarz! To będzie dla mnie motywacja do dalszego pisania! Dziękuję!~

sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 27 - "Śniadanie"

Alysse's POV
Harry już od tygodnia co ranek wychodził na miasto. Miałam wrażenie, że coś jest nie tak, ale to pewnie i tak moja "intuicja" wmawiała mi bzdury.
Nie martwiłam się, chociaż z czasem zaczynało robić mi się przykro, kiedy ciągle budziłam się sama w łóżku Harry'ego.
- Znowu to samo - mruknęłam wstając. Owinęłam się szlafrokiem i zeszłam na dół w celu zrobienia kawy.
Byłam przyzwyczajona, że Harry przychodził do domu średnio godzinę po moim obudzeniu.
Postanowiłam zbadać, gdzie zawsze się wybiera i w jakim celu. O dziwo zawsze zbywał mnie tekstami typu:
"Mamy próbę." czy "To było bardzo ważne, ale nie martw się już.". Lecz najczęściej pierwsze co robił w progu to całował mnie. Długo i czule, tak, że w moment zapominałam o co byłam zła.
Co prawda później sobie przypominałam, ale już wtedy wydawało mi się to mało istotne.
Nie mogłam porozmawiać z Tiną, bo leżała chora w domu. Podobno miała wysoką temperaturę i wszystkie inne objawy grypy.
Jedynie Liam, który czasem przychodził do mnie zdawał relacje czy jest lepiej. Niestety, jak na razie nie było.
Postanowiłam dzisiaj zrobić coś w rodzaju protestu i po wypiciu kawy wróciłam na górę do łóżka. Zawsze o tej godzinie robiłam mojemu chłopakowi śniadanie, ale... mnie też może boleć brzuch, prawda?
Kilka minut później usłyszałam odgłos otwierania drzwi kluczem.
- Alysse! Gdzie jesteś? - rozległ się krzyk chłopaka po dolnym korytarzu.
Zamknęłam oczy i opatuliłam się kołdrą.
Po chwili Harry był już w pokoju, a widząc mnie usiadł na łóżku.
- Alysse, skarbie... co się dzieje? - spytał mnie z niepokojem.
- Nic - mruknęłam tuląc się do poduszki.
Chłopak raczej nie był przekonany, bo już po chwili leżał po swojej stronie i tuląc mnie do swojego torsu zaczął głaskać po głowie.
- Wydaje mi się, że jednak coś.. - szepnął w moje włosy, po czym pocałował mnie w czubek głowy.
- Brzuch mnie boli - skłamałam z bólem w głosie. Od zawsze byłam dobrą aktorką.
- Moje biedactwo... Mogę jakoś ci pomóc? - spytał się mnie Harry.
Wreszcie otworzyłam oczy i spojrzałam na jego twarz.
- Nie puszczaj mnie.. - szepnęłam wtulając się w niego.
- Dla ciebie wszystko księżniczko - odpowiedział.
Wiedział, że uwielbiałam, gdy nazywał mnie księżniczką. Czułam wtedy, że jestem jego, a on jest moim księciem.



Po kilkunastu minutach nadal wtulona w Harry'ego usiadłam na łóżku.
- Kocham cię - szepnęłam w jego tors.
- Ja ciebie też, bardzo - chłopak powiedział i spojrzał w moje oczy.
Uśmiechnęłam się i wstałam.
- Jadłeś śniadanie? - spytałam zakładając szlafrok na ramiona.
Harry objął mnie w pasie i pocałował w szyję, na co zgięłam głowę lekko w bok.
- Podoba ci się, co? - mruknął mi seksownie do ucha.
- Mmmhmm...
Chłopak zaśmiał się i w jednej chwili znalazłam się w jego ramionach.
- Pytam się, czy zjadłeś śniadanie - powtórzyłam z uśmiechem.
- Oczywiście, że nie. Ty robisz najlepsze. - stwierdził. - Ale źle się czujesz, więc może ja spróbuję swoich sił w gotowaniu? - zaśmiał się.
Czy powinnam mu powiedzieć, że tak naprawdę wszystko ze mną dobrze? Nie, przetrzymam go jeszcze.
- Dobrze skarbie. Pomogę ci. Moż- - w tym momencie Harry położył mi palec na ustach.
- O nie nie nie. Ty zostajesz - tu mówiąc zsunął z moich ramion szlafrok. - Kładziesz się - szepnął, po czym popchnął mnie delikatnie na łóżko. Przykrył kołdrą i pocałował czule w czoło. - I czekaj. Zaraz będziesz mieć cudowne śniadanie - zaśmiał się, po czym wyszedł z pokoju.

~*~

Leżąc na łóżku zaczęłam zastanawiać, czy dobrze zrobiłam okłamując Harry'ego. Miałam jednak przeczucie, że jest coś nie tak. Od czasu napadu minęły dwa tygodnie, od pobytu w rodzinnym domu ponad tydzień, a ja ciągle nie mogłam spać. Budziłam się z koszmarów, najczęściej zalana potem. W najgorszych przypadkach krzyczałam zapłakana, aż Harry nie uspokoił mnie kołysząc delikatnie w swoich umięśnionych ramionach. Czułam się wtedy wreszcie bezpieczna. Bałam się, że on też mnie zostawi. Przecież jestem sierotą, prawda?
Po chwili usłyszałam, jak chłopak wchodzi po schodach. Otworzył drzwi bokiem, po czym spojrzał na mnie z uśmiechem. Trzymał tacę pełną kanapek i dwie szklanki soku pomarańczowego. Uwielbiał go i zawsze miał go pełno w lodówce.
- Jestem księżniczko - to mówiąc usiadł na łóżku i położył tacę sobie na kolanach. - Mam nadzieję, że będą ci smakować.
Spojrzałam na jedną z kanapek i wzruszyłam się. Niby nic niezwykłego, jednak na jednej z nich chłopak ketchupem narysował serce. Zawsze ukrywał się ze swoimi uczuciami, więc takie małe gesty znaczyły dla mnie bardzo dużo. Mimo wszystko zawsze mówił, że bardzo mnie kocha i widać było, że sprawia mu to dużo radości.
- Wyglądają cudnie - stwierdziłam biorąc do ręki wypatrzoną kanapkę. - Dziękuję, że chciało ci się zrobić śniadanie. - zaśmiałam się cicho.
- Dla ciebie wszystko Alysse. W końcu mogę ci się jakoś odwdzięczyć, że jesteś dla mnie tak niesamowita. No i oczywiście za pyszne posiłki - chłopak uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
Ostatnio dla zabawy delikatnie włożyłam mu tam jeden palec, na co Harry zaczął śmiać się jeszcze głośniej łaskocząc mnie przy tym. Jego lśniące włosy opadły mu wtedy na twarz i wyglądał jak bóg. Czy jest w ogóle możliwe, by wyglądać tak niesamowicie?
Możliwe. Dowodem jest chłopak obejmujący mnie w tym momencie czule w pasie i przyciągający do siebie. 
- Bardzo mi na tobie zależy - szepnęłam zamykając oczy.
- Mi na tobie też księżniczko - odparł cicho Harry.


~Zostaw komentarz! Dziękuję!~

piątek, 15 stycznia 2016

WIELKI POWRÓT!!!!

Witajcie kochani!

Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo stęskniłam się za "Promises"! No i oczywiście za wami <3
Miałam wielkie problemy z odzyskaniem konta, ale upór się opłacił i oficjalnie ogłaszam, że blog nie przestał funkcjonować. Oraz że kolejny rozdział będzie już w tym tygodniu. (No, jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to jeszcze w ten weekend :D).
Dziękuję, że dotrwaliście do końca tej jakże szczęśliwej nowiny haha :3

Kocham was!
Rainbow Hazz <3