piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 16 - "Kłamstwo"

Alysse's POV

Wybiegłam z domu i wsiadłam do auta. Chwilę później jechaliśmy ulicą, a ja nawigowałam.
Przecież moi rodzice na pewno się strasznie martwią! Jak mogłam o nich nie pomyśleć?! Dostanę karę na rok albo dwa! Nie pozwolą mi zamieszkać z Harry'm!
To będzie koniec mojego życia!
- Spokojnie, wszytko będzie dobrze - chłopak mnie uspokaja.
Widziałam w jego oczach poczucie winy, bo gdyby odwiózł mnie wtedy do mojego domu nic by nie było, tak myślę.
Niestety gdyby nie to, że nie zgodziłam się, by mnie odprowadził nie zaatakowaliby mnie.
- Mam nadzieję - odpowiedziałam mu.
Zaczęłam obgryzać skórki przy paznokciach. To jest mój.. nawyk. Zawsze tak robię, gdy się denerwuję. Myślałam, że się tego oduczyłam, ale niestety.
Kiedy zobaczyłam mój dom, zamarłam. Co oni powiedzą? Co o mnie pomyślą?
Harry zaparkował na podjeździe. Powoli wysiadłam z samochodu.
- To może ja poczekam na zewnątrz? Nie chcę się wtrącać, myślę, że powinnaś to wyjaśnić sama - zaproponował chłopak, za co byłam mu wdzięczna.
- Tak, myślę, że to dobry pomysł - uśmiechnęłam się słabo, bo w tamtym momencie tylko na tyle było mnie stać.
Weszłam po schodkach i stanęłam przed drzwiami. Złożyłam dłoń w pięść i już miałam zapukać, lecz w ostatniej chwili zawahałam się.
Miałam totalną pustkę w głowie.
Nagle usłyszałam, jak chłopak staje za mną i delikatnie pociera kciukiem moje plecy.
- Idź, wszytko będzie w porządku - usłyszałam jego kojące słowa.
W końcu zebrałam się na odwagę i zapukałam.
Cisza.
Muszą być w domu, słyszę telewizję.
Położyłam rękę na klamce i udało mi się otworzyć drzwi.
Co jest?!
Weszłam ostrożnie do środka i zrobiłam kilka kroków w głąb korytarza.
Nagle usłyszałam głosy taty i mamy. Już miałam do nich iść, dopóki nie zrozumiałam sensu ich słów.
- Nie ma jej już cztery dni, co za ulga! - krzyknął mój ojciec, a matka zaczęła się śmiać. - Może coś jej się stało?
- Miejmy nadzieję!
I śmiech. Bardzo głośny, szczery śmiech.
J-jak to..?
- Mały bachor, teraz już do niczego nie potrzebny! Ale byliśmy wtedy głupi biorąc ją z tego domu dziecka - słyszę słowa mojej.. mamy?
- Ale są plusy, nie musieliśmy się męczyć - śmieją się po raz kolejny.
Pamiętam, jak sprzątałam, myłam i robiłam zakupy. Wynosiłam śmieci i odkurzałam. Czasami nawet robiłam obiad. Wtedy myślałam, że mogę im pomóc, a tymczasem... zostałam wykorzystana?
Wchodzę powoli do salonu, a to co widzę wprawia mnie w szok.
Wszędzie walają się śmieci i butelki po alkoholu. Oni siedzą na kanapie popijając wino.
Świętują moje zaginięcie?
- M-mamo? - szepczę, a oni odwracają się jak jeden mąż.



Z ich twarz spływa cała radość, jaka jeszcze sekundę temu tam była.
- Alysse? - mój "ojciec" wstaje z kanapy i podchodzi do mnie.
Jestem jak posąg, a w moim gardle rośnie gula.
Nagle zdobywam się na odwagę.
- Okłamywaliście mnie przez całe życie!!! - wybucham w furii. - Wykorzystaliście mnie i moją naiwną dobroć!!! Jak mogliście?!?!
Niepohamowanie z moich oczu wypływa potok łez, lecz nie mam teraz czasu ani głowy, by go powstrzymać.
Moje nogi stają się jak z waty i upadam kolanami na podłogę.
Moim ciałem targa niepowstrzymany szloch.



Kochani!
Iii.. kolejny rozdział! :) 
Mam nadzieję, że będzie wam się podobać.
Druga sprawa. Dobiliście do tysiąca wejść!
Kocham was!!!

~Jeśli przeczytałeś/-aś pozostaw komentarz!~

2 komentarze: